Koty i nitki

czyli moje puszyste pasje

Nowy koci lokator cz. 1.:Transport kota

Opublikowano 19 listopada 2009

Kot w transporterku... Podjęliśmy już decyzję na temat wieku i rasy naszego kociaka więc dzisiaj kilka słów o przygotowaniu się na przybycie nowego lokatora. Przede wszystkim musimy kota przynieść do domu. Już słyszę głosy: „no i w czym problem”? Otóż nie jest to wielki problem o ile bierzemy znajdkę z piwnicy. Wystarczy przenieść kociaka na rękach (nieśliście kiedyś przerażone, wyrywające się kocię?). Przy dalszych podróżach (ze schroniska, z hodowli, z wystawy, od znajomych) należy zadbać o komfort i bezpieczeństwo zarówno nowego przyjaciela jak i swoje. Najlepiej kupić specjalny transporterek do którego można włożyć czysty ręcznik lub kocyk. Na rynku jest mnóstwo różnych modeli ale lepiej kierować się względami praktycznymi niż urodą. Odradzam pojemniki wiklinowe. Są śliczne, mogą później stanowić element wyposażenia wnętrza ale jeśli kot chociaż raz się w nim załatwi już go nie domyjemy. Czasem koty lubią drapać wiklinę więc szybko taki koszyk straci swoją urodę a śmietnik w postaci wiórów rozniesionych po całym mieszkaniu mamy zagwarantowany. Plastikowe pojemniki są praktyczniejsze gdyż łatwo utrzymać ich czystość. Można wybrać pojemnik – koszyk (otwierany od góry jak koszyk piknikowy) lub transporter z metalowymi drzwiczkami. Jeśli planujemy częste przewożenie dużego kota lub kilku kotów razem sprawdzi się transporterek na kółkach (nosiłam ostatnio Ksenię, która waży 6,5 kg i żałowałam, że nie mam transporterka z kółkami). W transporterku kociak będzie czuł się bezpieczniej (najlepiej wrzucić do środka coś z poprzedniego domu). My zaś będziemy pewni, że nie wyrwie się nam nagle z rąk i nie wyląduje na głowie kierowcy (o ile jedziemy samochodem), ani nie ucieknie przerażony ilością zapachów i dźwięków przez właśnie zamykające się drzwi autobusu. Czy kociak rzeczywiście będzie przerażony i zareaguje ucieczką? Niekoniecznie, ale lepiej dmuchać na zimne.

Moje koty różnie były przywożone i różnie na transport reagowały. Kotę przywiozła moja siostra i podczas jazdy samochodem kociak siedział na jej kolanach. Właściwie nie tylko siedział ale rozpaczliwie wrzeszczał. Otóż niektóre koty nie lubią jeżdżenia samochodami i taka właśnie była Kota. Nie wiem kto bardziej cierpiał kiedy trzeba było zawieźć ją do weterynarza: Kota, ja, czy kierowca taksówki. Wrzask był okropny i trudno było to znieść. Na dodatek usiłowała uciec i potrafiła pazurami wyrwać metalowe drzwiczki z zawiasów. Wysuwała przez kratkę łapy i z całej siły wbijała pazury w co się dało – np. udo mojego męża, moją rękę. Nie mam pojęcia co by się stało gdyby wyrwała się w taksówce.

Ksenię przywieźliśmy z wystawy w przestronnym transporterze i tu ujawniła się inna uciążliwość. Otóż Ksenia nie wyrywa się, najwyżej cichutko miauknie, a za to ze strachu… robi kupę. Tak więc przed wszelkimi podróżami muszę sobie przygotować gumowe rękawiczki, foliowe torebki, zapasowy kocyk, i papierowe ręczniki i chusteczki dla niemowląt. Z czasem chyba jest lepiej gdyż przy ostatniej podróży do weterynarza wszystkie te utensylia okazały się zbędne.

Mika została przywieziona do nas samochodem. Za transporter służyło zwykłe kartonowe pudełko. Mika nie ma właściwie nic przeciwko podróży ale wyjazdów do weterynarza w transporterze nie lubi i swoje niezadowolenie okazuje miauczeniem. Na szczęście nie jest to ten rozdzierający płacz Koty więc można podróż odbyć metrem bez obawy linczu ze strony współpasażerów. Najciekawszy jest stosunek Miki do transporterka. W domu uważa go za swoją kryjówkę i często w nim śpi. Zaskoczyło nas to o tyle, że Kota na sam widok transportera chowała się, a włożenie jej do środka graniczyło z cudem (polecam transportery ze zdejmowaną górną częścią!). Ksenia też zawsze broniła się przed wsadzeniem do transportera ale od kiedy widzi jak Mika wchodzi dobrowolnie nie stawia już takiego oporu. Kocice potrafią się nawet pobić o to która teraz zajmie swój „pokoik”! Jak tylko przyłapię je na tych podchodach postaram się zrobić kilka zdjęć i zaprezentuję je na stronie.

Komentarze

1 komentarz do “Nowy koci lokator cz. 1.:Transport kota”

  1. [...] towarzyszących wyborowi kota (rasowy, czy dachowiec, mały, czy dorosły) i o przygotowaniach do transportu kota w domowe pielesze. Nadszedł czas na przygotowanie mieszkania na nowego lokatora. O czym trzeba [...]

Dodaj komentarz: