Koty i nitki

czyli moje puszyste pasje

Koty i choinka

Opublikowano 1 stycznia 2010

koty i choinka Na początek życzę Wam wszystkiego najlepszego w nowym roku! Niech Wam się szczęści, piękne włóczki same wchodzą do rąk a później łatwo i przyjemnie dają się przetwarzać na prześliczne rękodzieła. I niech Wasze koty mruczą głośno i nie nadużywają Waszej cierpliwości.

Moje koty wykazały się w czasie minionych świąt. Pamiętacie jak obawiałam się o bezpieczeństwo choinki w obecności Miki? Mika wykazała się dojrzałością – zupełnie nie interesowała się ozdobami na choince. Owszem obwąchała to duże i zielone drzewo, które nagle wyrosło na stole w pokoju ale kłujące igły nie przypadły jej do gustu. Drugi raz zainteresowała się ubieraniem drzewka. Z uwagą śledziła zawieszanie lampek, bombek i łańcuchów. Ale to wszytko! Została sam na sam z choinką na 4 dni i … choinka dalej stoi :-) . Poniżej kilka zdjęć choinki.

Czy tak jest ze wszystkimi kotami? No i tu mam problem z odpowiedzią. Otóż żaden mój kot nie ingerował w drzewko i jego przybranie. Z drugiej strony koty mojej mamy uwielbiają dopadać do bombek i bawić się nimi. Podobnie kot mojej siostry. Kotki koleżanki lubiły wdrapywać się po pniu choć ja tego nie widziałam i zastanawiam się jak to robiły skoro pień jest tak okropnie kłujący. Może koty zaczepiają jedynie sztuczne drzewka (takie jest u mojej mamy)? A może ciągnie je owoc zakazany (zarówno u mojej mamy jak i siostry koty nie mają wstępu do pokoju z choinką). A może ja mam szczęście i trafiam na dobrze wychowane koty? W każdym razie proponuję aby nie ubierać drzewka zaraz po przyniesieniu go do domu. Lepiej postawić w docelowym miejscu i zostawić chociaż przez noc aby kot mógł się z nim zapoznać. Może jak się pokłuje o igły to traci zainteresowanie zielonym intruzem?

Ksenia za to podbiła moje serce w odmienny sposób. Ksenia je wyłącznie suchy pokarm. Nigdy nie daje się namówić na skosztowanie wędlin lub mięsa. I tu nagle zaczęła miauczeć przy stole prosząc o … pasztet, który zrobiłam na święta. Dałam jej kawałeczek aby pokazać , że przecież tego nie jada. I co się okazało? Ksenia pożarła poczęstunek i zażądała kolejnej porcji. Jestem usatysfakcjonowana gdyż nawet mój wybredny kot docenił moje „dzieło”.

Komentarze

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz: