Koty i nitki

czyli moje puszyste pasje

Zorka

Opublikowano 30 czerwca 2012

Zorza – kotka syberyjska Dawno nie pisałam o Zorzy. Nie dlatego, że nie ma o czym ale dlatego, że po pierwsze nie mam czasu a po drugie Zorka głównie włóczy się po lekarzach.

Zorka przyszła do nas z zapchanym nosem i biegunką (no dobrze, bardzo luźnym stolcem). Odczekałam kilka dni i wybrałam się do weta koło domu. Lekarka obejrzała nos, oczyściła i kazała poczekać co będzie dalej. Dała też coś na odrobaczenie. Niestety po tygodniu znowu nosek był zapchany a stan odchodów poprawił się niewiele. Ponowna wizyta u weta. Kolejne czyszczenie nosa i konieczność zrobienia badań na pasożyty. Badanie zrobione – wynik negatywny. Uznałam, że nie ma na co czekać i trzeba iść do porządnego, zaufanego lekarza.

I tak, teraz będzie reklama. Pojechałam na Bokserską do lecznicy, którą polecał mi jeszcze lekarz z Wrocławia. Tam była sterylizowana Mika, tam u naszej Kseni zdiagnazowano rozległy nowotwór. I znów okazało się, jak różne jakościowo są lecznice. Na Bokserskiej Pani Doktor obejrzała i osłuchała kocicę. Zmierzyła jej temperaturę (nie była podwyższona). Kocica dostała standardowy antybiotyk podawany przy kocim katarze, imunostymulator, lakcyd i polecenie wykonania badania kału. Okazało się, że poprzednie badania były źle zrobione – lekarka nie poinformowała nas jak zbierać i przechowywać kał. 

I tu okazało się, że Zorka to kot lekoman (hmmm, … lekocat?). :-)  Immunosymulator to proszek, który trzeba wysypać z ampułki. Zorka aż piszczała do niego. Z takim zapałem wylizywała proszek, że musiałam podawać z wodą aby nie rozdmuchiwała wszystkiego. O lakcyd prosiła każdego wieczoru. Wystarczyło wyjąć ampułkę z lodówki aby kot zaczynał taniec wokół nóg. A antybiotyk? Też żadnego problemu. Tadek brał kawałek tabletki do ręki i wkładał Zorce do pyszczka. Żadnego oporu – przełykała i tyle.

Kontrola po tygodniu pokazała, że to nie był jednak koci katar. Nos nadal zalepiony i lekkie bulgotanie w nosku (na szczęście nigdzie głębiej). Tym razem był wymaz z nosa i badanie krwi. Wyniki krwi są bardzo dobre jednak okazało się, że Zorkę zasiedlił gronkowiec koci (Staphylococcus felis). Trudno usunąć to świństwo. Jeździmy teraz co 2 tygodnie na zastrzyk i mamy nadzieję, że to pomoże. Teraz, po drugim już zastrzyku jest chyba lepiej. Nie ma już strupków na nosku chociaż jeszcze coś się zbiera wewnątrz. Zorka dostała też już ruję ale o tym następnym razem.

Na szczęście wygląda na to, że Mika jest odporna i nie zaraziła się. Mika też dostała tabletki i tu okazało się, że Mika to normalny kot. Podanie jej tabletki przebiega według klasycznego scenariusz wielokrotnie już w necie opisywanego. Dobrze, że tabletek w pudełku był spory nadmiar :-)

Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć zrobionych kotom (głównie Zorce) jeszcze w kwietniu.

Komentarze

6 komentarzy do “Zorka”

  1. december mówi:

    Śliczna jest :)

    Oj tak, o dobrego weta jest ciężko, niestety też to kosztuje. Ale myślę, że warto szukać porządnych i znających się na rzeczy lekarzy.
    Mam nadzieję, że szybko uda się wyplenić niedobrego gronkowca i Zorka będzie zdrowa :) Trzymam za to kciuki i czekam na kolejny raport :)

  2. iga mówi:

    O, rany, jaką kochaną masz tą Zorkę :) Aż mi się smutno zrobiło na myśl o mojej kotce, która została u mamy, bo nie mogłam jej zabrać do wynajmowanego mieszkania :( Tęsknię za nią codziennie (za mamą też :) ).

  3. selva mówi:

    Śliczna kota :) .
    Czym i jak długo walczyłaś ze Staphylococcus felis?
    U mojej kotki wyszła ta bakteria w posiewie moczu, a i pokasływać zaczyna…

  4. Beata mówi:

    Zorka dostała silny antybiotyk cefovecin. Były to 3 zastrzyki, każdy w odstępie dwóch tygodni. Teraz nie ma już kataru ale nosek nigdy nie jest czysty. Weterynarz kazał poczekać gdyż uznał, że kotka była za młoda aby dalej obciążać ją antybiotykiem. Teraz czeka nas sterylizacja i trochę się niepokoję. Jednak weterynarza mam rzeczywiście dobrego więc mam nadzieję,że wszystko będzie OK.

  5. selva mówi:

    Dzięki za informacje. Czyli długo trzeba tłuc :( . Jak wet dobry, to sterylki nie ma co się bać.

  6. Beata mówi:

    Obawiam się sterylizacji gdyż przy gronkowcu może dojść do zakażenia. Nasz Wet powiedział, że będzie to miał na względzie i zastosuje odpowiednie środki zapobiegawcze.

Dodaj komentarz: