Koty i nitki

czyli moje puszyste pasje

Rudy NieKiller

Opublikowano 28 lipca 2014

Zorza i Mika Moja siostra wyraziła oburzenie, że na stronie pojawiają się 2 wpisy rocznie … Tak więc postanowiłam nieco zwiększyć częstotliwość wpisów. Dzisiaj wracam do Zorzy i jej napadu szału gdyż nie opisałam jeszcze jak skończyła się historia z Killerem. Atak szału trwał cały weekend więc w poniedziałek zawiozłam Zorkę do naszego weterynarza. Lekarz przebadał kocicę i stwierdził, że ma sporo zgromadzonych mas kałowych w jelitach. Miejscami boli ją podczas uciskania brzucha. Konsultował się z behawiorystką, która potwierdziła, że dyskomfort i ból mógł spowodować wściekłość. Nie wiedziała co z tym zrobić więc odreagowywała na swoim gatunku – na Mice, która już wcześniej naraziła się jej wiecznym warczeniem. Lekarstwem na cały problem okazał się olej parafinowy aplikowany 2 razy dziennie po 10 ml wspomagany pastą odkłaczającą. Na szczęście Zorza nie miała nic przeciwko kuracji. Przybiegała na widok strzykawki i do wołania „Zorka, parafinka!”. Jedynym problemem była wszechobecna parafina. Zorza była cała tłusta. Już w czwartek otworzyłam drzwi między pokojami i Zorza jedynie skradała się do Miki bez wyraźnej chęci zagryzienia jej na miejscu. Oczywiście Mika z przerażeniem uciekała i warczała ale po kilku kolejnych dniach zrozumiała, że Killera już nie ma i można zacząć „normalne” życie. Nie ukrywam, że odetchnęliśmy z ulgą. Teraz uważnie obserwujemy zawartość kuwety i przy najmniejszych podejrzeniach, że coś jest nie tak Zorka dostaje profilaktycznie 5 ml oleju parafinowego. Poniżej kilka zdjęć z kwietnia i maja na dowód, że nie ma już Killera.

Komentarze

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz: