Koty i nitki

czyli moje puszyste pasje

Witam na stronie poświęconej kotom i .. robótkom ręcznym.

"Człowiek jest na tyle cywilizowany, na ile potrafi zrozumieć kota"
Jean Cocteau

Kwiecień 2024
P W Ś C P S N
« lut    
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Domowy chleb na serku wiejskim

Opublikowano 20 marca 2017

chleb Od dawna chciałam piec chleb w domu. Niestety prawdziwy chleb na zakwasie wymaga czasu i umiejętności. I chociaż nauczyć jestem w stanie wszystkiego o tyle czas to niestety u mnie towar deficytowy. Zdecydowałam się więc na zakup maszyny do pieczenia chleba. Najprostszej i najtańszej gdyż nie byłam pewna czy pomysł jest dobry, a ja wytrwam w pieczeniu dłużej niż miesiąc. No i okazało się, że to strzał w dziesiątkę. Od listopada 2016 regularnie piekę chleb i chałkę. Oczywiście na drożdżach ale i tak smak pieczywa bardzo mi odpowiada, a co najważniejsze skończyły się problemy z żołądkiem.

Dzisiaj wypiek z poprzedniego tygodnia czyli chleb na serku wiejskim. Przepis w pierwotnej wersji znalazłam na kilku stronach w internecie ale nie znam jego pierwotnego źródła. Sporo informacji o pieczeniu chleba można znaleźć na stronie smakowity chleb gdzie oprócz przepisów znajdują się niezbędne wiadomości o mące i pozostałych składnikach chleba i bułek.

Składniki:

  1. 310 ml wody
  2. 200 g serka wiejskiego (1 opakowanie)
  3. 2 łyżeczki soli
  4. 200 g mąki pszennej pełnoziarnistej (ostatnio dodałam zwykła gdyż nie miałam pełnoziarnistej)
  5. 300 g maki pszennej (najlepiej typ 650 ale może być inna – też wyjdzie)
  6. 1 opakowanie drożdży instant (7 g)
  7. 1 szczypta cukru

Do maszyny dodajemy składniki w kolejności jak podałam. Zamykamy maszynę i ustawiamy masę chleba (ja ustawiam 1250 g), stopień wypieczenia (u mnie ciemny) i podstawowy program. Wciskamy start i po 3 godzinach cieszymy się świeżym pachnącym chlebem. Po wyjęciu chleba z kubełka maszyny trzeba jeszcze na gorąco wyjąć z niego mieszadła. Zostają w chlebie niewielkie otwory technologiczne ale mnie to kompletnie nie przeszkadza. Poniżej galeria zdjęć z ostatniego pieczenia.

Kocie rytuały cz. 1

Opublikowano 27 lutego 2017

Zorza i Mika Koty maja swoje przyzwyczajenia często oceniane jako dziwactwa. Moje kocice mają pewne swoje rytuały, które powtarzają przy konkretnych okazjach. Dziś będzie o małej Zorzy, która codziennie rano wskakiwała mi do wanny. Czasem robiła to tuż po moim prysznicu czasem w trakcie. Efekt był zawsze ten sam: mokry kot, którego trzeba wytrzeć zanim zmoczy pół mieszkania. I oto właśnie chodziło! O ten moment tulenia i wycierania. A poniżej uchwycony moment wycierania rudzielca po takiej kąpieli.

Zanim nadejdzie Wielkanoc…

Opublikowano 25 stycznia 2016

anioł z masy solnej Co roku robię jakieś drobiazgi na święta Bożego Narodzenia. Niestety na ogół nie mam czasu tego pokazać, a później przychodzą kolejne święta… Tak więc tym razem postanowiłam zdążyć przed Wielkanocą z zaprezentowaniem drobiazgów z masy solnej. Ostatni weekend przed Wigilią poświęciłam na tworzenie aniołków i gwiazdek. Zrobiłam jeden błąd gdyż wzięłam zbyt gruboziarnistą sól (widać to na zdjęciach aniołków przed pomalowaniem) niestety tylko taką miałam w domu. 1 część mąki (100 g) wymieszałam z jedną częścią soli (100 g) i do tego dodawałam wodę (ok. 120 ml) aż uzyskałam masę, która nie kleiła się do rąk i nie rozpływała się. Aniołki wymagały utoczenia kulki na głowę. Pozostałe elementy wycinałam z rozwałkowanego „ciasta”. Włosy powstały przez wyciśnięcie masy przez wyciskarkę do czosnku. Całość suszyłam w piekarniku nagrzanym do minimum. Po wysuszeniu przyszedł czas na malowanie. Użyłam farb akrylowych co z jednej strony dało ładny efekt jednak masa nawilgała ponownie i konieczne było nieco dłuższe suszenie. W sumie zrobiłam 5 aniołków i kilka innych drobiazgów. Ostatnie zdjęcie pokazuje, że koci pomocnicy dzielnie brali udział w tworzeniu.

Złota babeczka

Opublikowano 15 grudnia 2015

złota babeczka Tym razem zdobienie z wykorzystaniem płytki i naklejek. Na granatowym tle odbiłam na kciukach wzór babeczki, na paznokciu palca serdecznego przykleiłam naklejkę zaś na pozostałych odbiłam wzory z kolejnej płytki. Manicure robiłam aby sprawdzić jak sprawdzają się płytki kupione podczas targów na stoisku firmy Eckert Nail. Wykorzystałam tu złoty lakier CND Vinylux. Muszę przyznać, że jakość płytki ma jednak ogromne znaczenie. Tym razem nie miałam problemów z przenoszeniem wzorów i jedynie babeczka odbijała się nieco podwójnie. Wynikało to z faktu, że we wzorze gromadziło się nieco za dużo lakieru i stemplem wyciskałam nadmiar. Złoty lakier świetnie się sprawdził. Naklejki też całkiem dobrze trzymały się i jak zwykle zmyłam to zdobienie dopiero po dwóch tygodniach.

Koci manicure

Opublikowano 10 grudnia 2015

Zorza i Mika Każdy kociarz wie, że koty mają ostre pazury i muszą je zdzierać. Prawie każdy kociarz obcina kotom pazury. Oczywiście i mnie to nie omija. Mika nie lubi obcinania pazurów ale ostatnio znosi to coraz lepiej. Zorza jak to Zorza uwielbia wszystko co z nią robię więc i obcinanie pazurów nie stanowi pazurów. Jednak obcięte pazurki nie przestają być ostre więc trzeba jeszcze dokończyć koci manicure pilniczkiem do paznokci. Nie wierzycie, ze kotu można opiłować pazurki? No to sami zobaczcie!

Czyż nie jestem piękna?

Opublikowano 5 grudnia 2015

Zorza i Mika Dawno nie było zdjęć Zorzy więc dla przypomnienia. :-)

Ogniście

Opublikowano 29 listopada 2015

płomienie
Dzisiaj jedno ze zdobień, które wykonałam dość dawno (no dobrze, bardzo dawno). Zdjęcia zrobiłam po tygodniu od nałożenia lakieru co widać zarówno u nasady paznokci jak i po stanie końcówek.

Płomienie malowałam dwoma lakierami (niestety nie odtworzę teraz którymi) i są to wzory tworzone głowicą do robienia kropek. Na mokry czarny lakier (Inglot) nanosiłam kropkę, którą rozciągałam w kierunku nasady paznokcia. Całość wygląda ciekawie i dekoracyjnie. Pewnie jeszcze powtórzę to zdobienie chociaż w innej kolorystyce.

Wystawa kotów rasowych – październik 2015

Opublikowano 19 października 2015

Ostatni raz na wystawie kotów byłam w 2009. Moje odczucia po tej wystawy nie były zbyt pozytywne (Wystawa kotów rasowych – wrzesień 2009) więc trudno dziwić się, że przestałam uczestniczyć w tych imprezach. Jednak w tym roku złamałam się i wybrałam w sobotę 19 października na wystawę kotów w Warszawie. No i wygląda na to, że jest lepiej. Po pierwsze spojrzałam do regulaminu i znalazł się tam punkt, że wystawca ma obowiązek zostać na wystawie do końca. Nie może wyjść zaraz po uzyskaniu oceny swojego kota. Dało to taki efekt, że prawie wszystkie klatki były pełne. Wprowadzono konkurs na kota publiczności i wielu hodowców postanowiło jednak pokazywać swoje koty i nie zasłaniać szczelnie klatek od strony widzów. Tak więc napatrzyłam się na kocie piękności! Koty były wspaniałe. Dumne, dostojne i jak zwykle mało zainteresowane światem wokół.

Jak wprowadzić drugiego kota do domu?

Opublikowano 20 czerwca 2015

Zorza i Mika

Jest to dość powszechny problem. Teoria mówi, że początkowo należy zwierzaki rozdzielić. Będą oba zestresowane ale będą czuły swój zapach przez drzwi co pozwoli im przyzwyczaić się do swoich zapachów. Później otwieramy drzwi i pod nadzorem pozwalamy zwierzakom na kontakt. Nie naciskamy, nie stykamy na siłę. Nie wyciągamy małego kota z miejsca, w którym się ukrył.

Nigdy nie zastosowałam tego wzorca. Jak więc postępowałam? Kota miała 2 lata jak doszła do nas Ksenia (6 miesięcy). Kota była zadziornym dzikusem i małego kociaka dobieraliśmy tak aby nie dał się zaszczuć. No i przesadziliśmy gdyż ten kociak nie okazał rezydentce żadnego szacunku. Po przyjściu do domu wypuściliśmy Ksenię z transportera cały czas nadzorując Kotę. Ksenia zainteresowała się od razu miską w kuchni a później zwiedziła mieszkanie. Kotę oczywiście zauważyła i od razu potraktowała jak członka stada, w którym w końcu do tej pory w hodowli żyła. Niestety Kota nie pokochała malucha i kilka razy na Ksenię syknęła. Co ciekawe na syczeniu się kończyło. Wyraźnie uznała Ksenię za dziecko, którego jednak nie należy atakować. Przez pierwszy dzień towarzyszyliśmy kotom przy każdym ich kontakcie ale nie dochodziło do łapoczynów więc uznaliśmy, że wszystko się ułoży. Ułożyło się o tyle, że kocice nigdy nie wykazały względem siebie wrogości. Kota unikała Kseni chociaż ta ostatnia wyraźnie miała ochotę na bliższy kontakt (np. kładła się koło Koty na tym samym fotelu). Ich zabawy polegały na dzikich gonitwach i były prowokowane przez Ksenię. Gonitwy często kończyły się wrzaskiem ale nie były to prawdziwe walki. Ksenia miała często podrapany łeb gdyż Kota potrafiła przyłożyć łapą gdy Ksenia zbyt nachalnie pchała się lub patrzyła natrętnym wzrokiem.

Kiedy odeszła Kota Ksenia została sama na kilka lat. Jednak wyraźnie brakowało jej jakiegoś znowu zdecydowaliśmy się na drugiego kota. Tym razem przyszła Mika, która miała niecałe 2 miesiące. Spodziewaliśmy się powtórki z rozrywki a tu… Od pierwszej chwili Ksenia adoptowała Mikę. Spały razem (co zostało im do śmierci Kseni), Mika usiłowała ssać Ksenię. Mika od początku nie potrzebowała człowieka i Ksenia była dla niej wszystkim.

Później Ksenię dopadł nowotwór i Mika została sama. Mika sprawiała wrażenia, że czegoś jej brakuje. Stała się nieco osowiała. No i ja bardzo przeżyłam utratę ukochanej Kseni. Tak bardzo tęskniłam, że natychmiast chciałam kolejną syberyjkę najlepiej tak samo umaszczoną jak Ksenia. Nie wiem co mnie opętało ale nie mogłam o niczym innym myśleć i tak wyszukałam Zorzę. Cała szczęśliwa przywiozłam Zorkę w transporterze i tu okazało się, że … tym razem mamy prawdziwy problem. Mika zachowała się jak dzikie zwierzę. Nie rzuciła się na malucha ale warczała jak dziki pies. Było ją słychać w całym mieszkaniu. Jednak najważniejsze, że ani razu nie zaatakowała Zorki czynnie. Nigdy Mika nie zaakceptowała Zorki (właśnie siedzi na środku pokoju, patrzy na czającą się Zorkę i warczy). Teraz kiedy Zorka jest dorosła Mika potrafi przyłożyć jej łapą chociaż nie jest to specjalnie groźne. Wygląda to nieco gorzej niż stosunki Koty z Ksenią.

Tak więc jedyne co mogę poradzić przy wprowadzaniu małego kota do starszego rezydenta to cierpliwość i nic na siłę. Proponuję ingerować jedynie w sytuacji zagrożenia. Koty muszą się obwąchać, poznać swoje zapachy i siebie wzajemnie. Radzę nie zaniedbywać starszego kota. Obu kotom należy się zainteresowanie. Warto zadbać aby nowy przybysz nie zaczął wyganiać rezydenta z jego ulubionego legowiska. Ja rozwiązywałam to w ten sposób, że jeśli Ksenia wyganiała Kotę z ulubionego fotela to wtedy ja zganiałam Ksenię i nikt tam nie spał przez jakiś czas. Dobrze jeśli dorosły kot może wskoczyć gdzieś wysoko i tam odpocząć od natrętnego malucha (dopóki ten nie nauczy się wchodzić w to samo miejsce :-) ). Można wprowadzać zwyczaj karmienia obu kotów przysmakami w bliskiej odległości dbając aby każdy dostał swoją porcję. Warto wprowadzić dwie osobne miski do posiłków. Nawet jeśli później będą się wymieniać to przynajmniej na początek koty będą miały zagwarantowaną przestrzeń przy jedzeniu. Ważne aby przygotować dwie kuwety. Może się zdarzyć, że kot nie zechce robić do piasku gdzie zrobił ten drugi i wtedy druga kuweta zapobiegnie zasikanym kątom w mieszkaniu.

Bransoletka „Elegancja”

Opublikowano 30 listopada 2014

elegancja Bransoletka „Elegancja” ma całkowitą długość 18 cm a powstała w dwa wieczory. Jest to najszybciej zrobiona i wykończona bransoletka ze wszystkich. Skąd taki pospiech? Chciałam dać prezent koleżance i uznałam, że taki będzie bardziej osobisty niż czekoladki lub kwiatek.
Użyłam koralików TOHO Round 11o – Opaque jet i Ceylon smoke nawleczonych na czarny kordonek w okrążeniach na 6. Sekwencja nawlekanych koralików nie była bardzo skomplikowana ale jak zwykle wymagała skupienia. To właśnie nawlekanie jest dla mnie najnudniejszą częścią pracy. Jednak wolę 2 razy przeliczyć każdą sekwencję niż później kombinować z kruszeniem nadmiarowych koralików albo co gorsze cięciem nitki i dodawaniem zguby. Zastosowałam proste zapięcie magnetyczne, które przypadło do gustu nowej właścicielce.

Gdzie kotek wlazł cz. 2

Opublikowano 24 listopada 2014

Zorza i Mika Oczywiście szafkę kupiliśmy idealnie dla Zorzy. Nie dość, że wielkośc półki jest akurat na Rude Futro to jeszcze kolor maskujący.

Bransoletka słoneczna

Opublikowano 27 sierpnia 2014

żółta cieniowana Cieniowane bransoletki prezentują się zawsze ciekawie. Do uzyskania tego efektu możemy podejść na dwa sposoby. Trudniejszy polega na zaprojektowaniu wzoru z odpowiednio dobranych koralików. Ten sposób daje świetne efekty o ile mamy spory zapas róznych koralików i potrafimy w ładny sposób zaprojektować przejścia. Drugi sposób jest prostszy gdyż wykorzystujemy już gotowy cieniowany kordonek i przeźroczyste koraliki. Oczywiście efekt zależy wyłącznie od sposobu cieniowania nitki. Im łagodniejsze przejścia kolorów na nitce tym subtelniejsze będą przejścia kolorów na gotowej bransoletce.
I właśnie kolejna zrobiona przez mnie bransoletka powstała z koralików TOHO Round 11o – Opaque Lavender nawleczonych na cieniowany kordonek Snow White nr 6217 (melanż pomarańczowo-żółto-biały) w okrążeniach na 6. Jak widać na zdjęciach przejścia między kolorami ni są zbyt łagodne ale efekt końcowy jest dość ciekawy. Zastosowałam wklejane zakończenia, które dobrze sprawdzają się przy tego typu bransoletkach.

Gdzie kotek wlazł?!?

Opublikowano 22 sierpnia 2014

Zorza i MikaKażdy Kociarz wie, że kot wejdzie wszędzie. Ulubione miejsca to szafy, półki, pudełka i torby. Moje koty potwierdzają regułę i czasem przyłapuję je w nietypowych miejscach. Mika już nieco rzadziej wpycha się się tam gdzie nie powinna. Po pierwsze wydoroślała a po drugie urosła i nie wszędzie się mieści. Zorka wchodzi do szafy zawsze gdy otworzymy drzwi. Ale jak weszła na półki z talerzami nie mam pojęcia.

Fioletowa bransoletka

Opublikowano 17 sierpnia 2014

fioletowa fala Dzisiaj kolejna koralikowa bransoletka. Zaczęłam ją w maju w ramach testowania różnych rozmiarów koralików. Wykorzystałam koraliki TOHO Round 11o – Opaque Lavender (OL11) i Round 8o – Opaque Lavender (OL8) oraz biały kordonek . Sekwencja bardzo klasyczna: 5 OL11 – 1 OL8 w okrążeniach na 6.
Po raz kolejny okazało się, że mam problem z dobraniem długości robótki. Mój nadgarstek jest dość szeroki i zdaję sobie sprawę, że nie powinnam przymierzać do siebie. Jednak jak robię krótsze łańcuchy mam wrażenie, że bransoletka będzie za mała. Tę robiłam początkowo z myślą o sobie ale okazało się, że bransoletka spodobała się mojej siostrze więc powędrowała do niej. Niestety na nią była za duża i trzeba było ujmować oczka z zapięcia. Nie mam niestety zdjęcia ostatecznego a zmieniłam jeszcze jeden element. Zamiast delfinka wstawiłam sówkę. Ostatecznie siostrze bransoletka podobała się i to jej ręka służy za modelkę. Przypadkowo kolor lakieru do paznokci okazał się taki sam jak kolor koralików.

Kocia niewinność

Opublikowano 12 sierpnia 2014

“Ale o co Ci chodzi? Było w torbie na zakupy. Nie miałam tego rozpakowywać?”

Zorza złodziejka