Koty i nitki

czyli moje puszyste pasje

Kocie rytuały cz. 1

Opublikowano 27 lutego 2017

Zorza i Mika Koty maja swoje przyzwyczajenia często oceniane jako dziwactwa. Moje kocice mają pewne swoje rytuały, które powtarzają przy konkretnych okazjach. Dziś będzie o małej Zorzy, która codziennie rano wskakiwała mi do wanny. Czasem robiła to tuż po moim prysznicu czasem w trakcie. Efekt był zawsze ten sam: mokry kot, którego trzeba wytrzeć zanim zmoczy pół mieszkania. I oto właśnie chodziło! O ten moment tulenia i wycierania. A poniżej uchwycony moment wycierania rudzielca po takiej kąpieli.

Czyż nie jestem piękna?

Opublikowano 5 grudnia 2015

Zorza i Mika Dawno nie było zdjęć Zorzy więc dla przypomnienia. :-)

Gdzie kotek wlazł cz. 2

Opublikowano 24 listopada 2014

Zorza i Mika Oczywiście szafkę kupiliśmy idealnie dla Zorzy. Nie dość, że wielkośc półki jest akurat na Rude Futro to jeszcze kolor maskujący.

Rudy NieKiller

Opublikowano 28 lipca 2014

Zorza i Mika Moja siostra wyraziła oburzenie, że na stronie pojawiają się 2 wpisy rocznie … Tak więc postanowiłam nieco zwiększyć częstotliwość wpisów. Dzisiaj wracam do Zorzy i jej napadu szału gdyż nie opisałam jeszcze jak skończyła się historia z Killerem. Atak szału trwał cały weekend więc w poniedziałek zawiozłam Zorkę do naszego weterynarza. Lekarz przebadał kocicę i stwierdził, że ma sporo zgromadzonych mas kałowych w jelitach. Miejscami boli ją podczas uciskania brzucha. Konsultował się z behawiorystką, która potwierdziła, że dyskomfort i ból mógł spowodować wściekłość. Nie wiedziała co z tym zrobić więc odreagowywała na swoim gatunku – na Mice, która już wcześniej naraziła się jej wiecznym warczeniem. Lekarstwem na cały problem okazał się olej parafinowy aplikowany 2 razy dziennie po 10 ml wspomagany pastą odkłaczającą. Na szczęście Zorza nie miała nic przeciwko kuracji. Przybiegała na widok strzykawki i do wołania „Zorka, parafinka!”. Jedynym problemem była wszechobecna parafina. Zorza była cała tłusta. Już w czwartek otworzyłam drzwi między pokojami i Zorza jedynie skradała się do Miki bez wyraźnej chęci zagryzienia jej na miejscu. Oczywiście Mika z przerażeniem uciekała i warczała ale po kilku kolejnych dniach zrozumiała, że Killera już nie ma i można zacząć „normalne” życie. Nie ukrywam, że odetchnęliśmy z ulgą. Teraz uważnie obserwujemy zawartość kuwety i przy najmniejszych podejrzeniach, że coś jest nie tak Zorka dostaje profilaktycznie 5 ml oleju parafinowego. Poniżej kilka zdjęć z kwietnia i maja na dowód, że nie ma już Killera.

Rozmrażamy lodówkę

Opublikowano 28 kwietnia 2013

Zorza – kotka syberyjska

„Muszę dopilnować tego rozmrażania bo moi dwunożni tylko otworzyli i poszli. Jak zwykle wszystko na mojej kociej głowie…”

Gronkowiec koci – starcie drugie

Opublikowano 22 kwietnia 2013

Zorza – kotka syberyjska
Pamiętacie krążąca w necie instrukcję podawania kotu tabletki? Oto moja wersja.

  1. Wyjmij tabletkę z opakowania.
  2. Dokładnie zamknij opakowanie i odłóż w miejsce niedostępne dla kota.
  3. Zawołaj kota po imieniu wskazując cel przywołania (tu: Zorka! Antybiotyk!!!)
  4. Gdy kot przybiegnie zachęć kota do wskoczenia na kolana.
  5. Połóż kota na pleckach i delikatnie palcem otwórz koci pyszczek.
  6. Wrzuć tabletkę do pyszczka i pochwal kota.
  7. W nagrodę daj kotu ulubione witaminki.

I tak wygląda podawanie tabletek Zorzy. Właśnie przeszła drugą kurację antybiotykową aby jednak zwalczyć gronkowca kociego. Długo to trwało gdyż aż 8 tygodni. Nie wiem czy do końca się udało. Nosek wygląda na czysty, zniknął strupek z noska ale w środku słychać czasami cichy bulgot. Dzisiaj lekarka zdecyduje ostatecznie co dalej. Pewnie zrobimy kolejny wymaz z nosa i badanie krwi aby upewnić się, że kotce nie zaszkodził antybiotyk.

Zorza będzie niepocieszona gdyż już nie będzie dostawała każdego dnia lakcydu. Dla niej był to przysmak i nawet jeśli zapomniałam, że trzeba to podać Zorza przybiegała i głośnym “miauuuu” przypominała, że to pora przysmaku :-)
Poniżej kilka zdjęć Zorzy (tak nie bójmy się nazwać tego po imieniu) lekomanki.

Kocie urodziny

Opublikowano 1 grudnia 2012

Zorza i Mika Tak się składa, że obie moje kocice urodziły się 20 listopada. Tak więc kilka dni temu Mika skończyła 5 lat a Zorza 1 rok. W dzień urodzin koty były specjalnie traktowane. Rano dostały suchą karmę i małą porcję głaskania. Niestety nie mogłam zostać w domu aby spełnić marzenie Zorki. Jakie? Leżenie w łóżku cały dzień aby Zorka mogła tulić się i spać na moim boku.
Wieczorem były smakołyki i prezenty. Kocice dostały specjalnego kabansa, witaminki i mokrą karmę. Karmę zjadła głównie Zorka ale Mika też trochę liznęła. Dostały myszki i ukochaną zabawkę – nowe pudełka. A o to dokumentacja fotograficzna z tego dnia.

Pluszaki do prania

Opublikowano 27 października 2012

Zorza – kotka syberyjska Co jakiś czas wrzucam pluszaki do prania. Odłożyłam „brudaski” do koszyka… i nagle okazało się, że coś przybyło! Zorka wyrzucona z koszyka zajęła strategiczne miejsce w pralce. Ostatecznie udało się wyprać miśki, pieski i tygryski bez kota!

Chińskie danie?

Opublikowano 15 października 2012

Zorza i Mika Koty lubią spać w najróżniejszych miejscach. Czasami jest to łóżko, czasami pudełko zaś innym razem… wok postawiony na szafce kuchennej. Zorka nie jest pierwszą kocicą która odkryła uroki woka. Wcześniej była tam Mika.

Ostatni bastion zdobyty

Opublikowano 5 września 2012

Zorza – kotka syberyjska Zorka nieco urosła i chociaż nigdy nie będzie dużym kotem widać, że nie jest już dzieckiem. Uczy się szybko i chętnie naśladuje Mikę. Dotychczas gdy Mika chciała nieco spokoju mogła wskoczyć na kartonową obudowę modułu kolejowego upchniętego na szafce w kuchni. Dzisiaj wdarło się tam Rude Diablę…. Ostatni bastion został zdobyty. A oto fotoreportaż z tego zdarzenia:

Zorka

Opublikowano 30 czerwca 2012

Zorza – kotka syberyjska Dawno nie pisałam o Zorzy. Nie dlatego, że nie ma o czym ale dlatego, że po pierwsze nie mam czasu a po drugie Zorka głównie włóczy się po lekarzach.

Zorka przyszła do nas z zapchanym nosem i biegunką (no dobrze, bardzo luźnym stolcem). Odczekałam kilka dni i wybrałam się do weta koło domu. Lekarka obejrzała nos, oczyściła i kazała poczekać co będzie dalej. Dała też coś na odrobaczenie. Niestety po tygodniu znowu nosek był zapchany a stan odchodów poprawił się niewiele. Ponowna wizyta u weta. Kolejne czyszczenie nosa i konieczność zrobienia badań na pasożyty. Badanie zrobione – wynik negatywny. Uznałam, że nie ma na co czekać i trzeba iść do porządnego, zaufanego lekarza.

I tak, teraz będzie reklama. Pojechałam na Bokserską do lecznicy, którą polecał mi jeszcze lekarz z Wrocławia. Tam była sterylizowana Mika, tam u naszej Kseni zdiagnazowano rozległy nowotwór. I znów okazało się, jak różne jakościowo są lecznice. Na Bokserskiej Pani Doktor obejrzała i osłuchała kocicę. Zmierzyła jej temperaturę (nie była podwyższona). Kocica dostała standardowy antybiotyk podawany przy kocim katarze, imunostymulator, lakcyd i polecenie wykonania badania kału. Okazało się, że poprzednie badania były źle zrobione – lekarka nie poinformowała nas jak zbierać i przechowywać kał. 

I tu okazało się, że Zorka to kot lekoman (hmmm, … lekocat?). :-)  Immunosymulator to proszek, który trzeba wysypać z ampułki. Zorka aż piszczała do niego. Z takim zapałem wylizywała proszek, że musiałam podawać z wodą aby nie rozdmuchiwała wszystkiego. O lakcyd prosiła każdego wieczoru. Wystarczyło wyjąć ampułkę z lodówki aby kot zaczynał taniec wokół nóg. A antybiotyk? Też żadnego problemu. Tadek brał kawałek tabletki do ręki i wkładał Zorce do pyszczka. Żadnego oporu – przełykała i tyle.

Kontrola po tygodniu pokazała, że to nie był jednak koci katar. Nos nadal zalepiony i lekkie bulgotanie w nosku (na szczęście nigdzie głębiej). Tym razem był wymaz z nosa i badanie krwi. Wyniki krwi są bardzo dobre jednak okazało się, że Zorkę zasiedlił gronkowiec koci (Staphylococcus felis). Trudno usunąć to świństwo. Jeździmy teraz co 2 tygodnie na zastrzyk i mamy nadzieję, że to pomoże. Teraz, po drugim już zastrzyku jest chyba lepiej. Nie ma już strupków na nosku chociaż jeszcze coś się zbiera wewnątrz. Zorka dostała też już ruję ale o tym następnym razem.

Na szczęście wygląda na to, że Mika jest odporna i nie zaraziła się. Mika też dostała tabletki i tu okazało się, że Mika to normalny kot. Podanie jej tabletki przebiega według klasycznego scenariusz wielokrotnie już w necie opisywanego. Dobrze, że tabletek w pudełku był spory nadmiar :-)

Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć zrobionych kotom (głównie Zorce) jeszcze w kwietniu.

Trudne początki

Opublikowano 8 kwietnia 2012

Zorza – kotka syberyjska Kiedy wróciliśmy z Zorzą do domu Mika była zaintrygowana zawartością transporterka. Jednak kiedy maluszek stanął na podłodze usłyszeliśmy głuchy warkot. W pierwszej chwili oburzyłam się na sąsiadów którzy o 22:20 wiercą dziury w ścianach. W drugiej zamarłam gdyż mąż uświadomił mi, że ten dźwięk wydaje Mika. I taki dźwięk towarzyszył nam całą noc. Zorka spała z nami w łóżku a Mika dochodziła do progu sypialni, zaczynała warczeć i wycofywała się. Poprawiło się nieco w momencie gdy przemyliśmy Zorkę wilgotnym ręcznikiem. Mikę wyraźnie denerwował dość intensywny zapach malucha. Zorka pochodzi z hodowli gdzie są zarówno kotki jak i kocury. Oczywiście nie są sterylizowane i kastrowane więc mała nabrała charakterystycznej woni, która nawet mnie przeszkadzała. Trzeciego dnia zapach całkowicie zniknął i Mika przestała się denerwować. Nie oznacza to, że traktuje Zorkę jak Ksenię ale kilka razy widziałam jak liże małą po głowie, łazi za nią. Na dodatek bawi się znacznie intensywniej niż dawniej. Jak ma dosyć tej kuli energii, szalejącej po mieszkaniu idzie spać na najwyższą szafkę gdzie Zorka jeszcze nie jest w stanie wleźć (obawiam się, że już niedługo). Oto kolejna porcja zdjęć kociarstwa.