Koty i nitki

czyli moje puszyste pasje

Z “kosmetycznej” beczki

Opublikowano 30 stycznia 2012

water marble nail artDzisiejszy wpis nie ma nic wspólnego ani z nitkami, ani z kotami jednak w pewnym sensie dotyczy “tworzenia”. Z racji wykonywanego zawodu zaglądam na strony internetowe traktujace o kosmetykach. Na dodatek bardzo lubię malowac paznokcie. Wczoraj wieczorem natknełam się w internecie na zdobienie paznokci za pomoca wzorów tworzonych na powierzchni wody. Brzmi tajemniczo i nieprawdopodobnie? Obejrzyjcie film Water marble !

Dzisiaj postanowiłam sprawdzić, czy będę umiała ozdobić swoje paznokcie. Poniżej można obejrzeć jakie efekty osiagnęłam. Wykorzystałam dwa dośc stare lakiery (Sephora – ciemny róż, Inglot – jasny, perłowy róż). Skórę wokół paznokci zabezpieczałam nieco inaczej niż można zobaczyć na filmie. Zmieszałam na gorąco stearynę (tak, ze świecy) z olejem jojoba i taką pastą pokryłam skórę. Metoda okazała się skuteczna i wystarczyło później przetrzeć palce suchą chusteczką aby wszelkie zanieczyszczenia zeszły bez śladu. Uważam, że jak na pierwszą próbę poszło nieźle. Kilka drobiazgów w przyszłości poprawię. Na przykład pomaluję najpierw paznokcie jasnym lakierem a nie tylko podkładem. No i tym razem bawiłam się tworząc różne wzory. Następnym razem postaram się stworzyć coś w miarę powtarzalnego. Tak, to oznacza, że metoda spodobała mi się i pewnie jeszcze wielokrotnie będę tworzyła kolorowe wzory na paznokciach. Zastanawia mnie też jakie lakiery sprawdzą się przy tej metodzie. Już wiem, że lakier musi byc dość rzadki i niestety nie nadają się do tego moje ulubione lakiery Sephory z drobinkami (albo ja nie umiałam się z nimi posłużyć). Lakier musi tworzyć bardzo sprawnie cienkie warstwy na wodzie.

Jedyna wada to … czas jaki jest potrzebny na całą zabawę. U mnie potrwało to godzinę. Trochę długo i może się okazać, że to właśnie zniechęci mnie w przyszłości. :-(

Kocia literatura – Sztuka mruczenia

Opublikowano 29 stycznia 2012

Książki o kotach Tym razem zapraszam do lektury 14 opowiadań o kotach spisanych przez Eugena Skasa-Weisa. W „Sztuce mruczenia” znajdziecie pogodne a czasami zdecydowanie zabawne opowieści o kotach. Bo czyż nie jest zabawne gdy dorosły człowiek tłumaczy się w sklepie, że bierze końskie nereczki dla pięciu Syjamów? Albo co myśleć o tymczasowej opiekunce kocura, która zostawia 6 porcji wołowego serca aby koteczek grzecznie zjadał jedną na śniadanie i jedną na kolację przez kolejne 3 dni jej nieobecności? Przeczytajcie i sami oceńcie!

Szczegółówe informacje o książce w dziale KOCIA LITERATURA.

Gwiazdki

Opublikowano 24 stycznia 2012

śnieżynki W grudniu wszyscy pokazują świąteczne ozdoby i zawsze wtedy nabieram ochoty na zrobienie czegoś świątecznego. Oczywiście jak biorę się za robotę na początku grudnia to do świąt nie zdążam wykończyć robótki. I tak w 2010 roku (to nie błąd!) zaczęłam robić na szydełku gwiazdki, które miały ozdobić okno. Było ich jednak za mało. W grudniu 2011 dorobiłam kolejne ale nadal nie wystarczyłoby na ładną okienną ozdobę. Kilka dołączyłam więc do prezentów a reszta poczeka na grudzień 2012.
Poniżej kilka zdjęć ukończonych gwiazdek. Mika oczywiście nie dawała gwiazdkom spokoju. Bez przerwy wskakiwała na deskę, wyciągała szpilki i gryzła serwetki. Na piątym zdjęciu jak się przyjrzycie widać oderwany łańcuszek. Wygląda to tak jakby chciała odgryźć ten sztywny od żelatyny kawałek. Zastanawiałam się nawet czy zapach żelatyny dodatkowo nie przyciągał kocicy.


Kocia literatura – Opowieść o kocie Gacku

Opublikowano 18 stycznia 2012

Książki o kotach Dzisiaj kolejna pozycja do biblioteczki kociarza czyli „Opowieść o kocie Gacku” Marka Nowakowskiego. W tej malutkiej książeczce autor opisał przyjaźń pomiędzy mężczyzną i kotem. Gacek był tym najsłabszym z miotu. Z niczym sobie nie radził i nawet nie potrafił dopchać się do obiadu kiedy matka układała się aby nakarmić maluchy. Jak potoczyłoby się jego życie gdyby nie znalazł opiekuna? Na szczęście znalazł kogoś kto go nakarmił, zaopiekował się nim i komu mógł wyśpiewywać swoje ciche wymruczane kołysanki.
Opowieść o kocie Gacku to historia jakich wiele można znaleźć obecnie w internecie. Ale właśnie takie opowieści czyta z przyjemnością każdy miłośnik kotów.
Szczegółówe informacje o książce w dziale KOCIA LITERATURA.

“Stare kosmetyki” na blog roku 2011

Opublikowano 12 stycznia 2012

Dzisiaj dośc nietypowy wpis. Otóż rozpoczęło się głosowanie na blog roku 2011. Zazwyczaj nie biorę udziału w takich konkursach i nie wysyłam głosów. Tym razem jest inaczej gdyż zamierzam zareklamować jeden z blogów. Proponuje Wam obejrzenie blogu Stare kosmetyki i zagłosowanie na niego. Z bloga można dowiedzieć się mnstwa ciekawostek na temat kosmetyków używanych przez nasze przodkinie. Znajdziecie tam też sporo rzetelnych informacji np. na temat szarego mydła.
Żeby zagłosować na “Stare kosmetyki” należy wysłać SMS o treści H00629 (ha zero zero sześćset dwadzieścia dziewięć) na numer 7122. Głosowanie trwa od dziś przez 7 dni, koszt SMS-a to 1,23zł.

Czerwona chusta

Opublikowano 12 stycznia 2012

czerwona chusta na drutach Jakiś czas temu zdecydowałam się zrobić chustę na drutach i tak powstała różowa chusta. Nawet nie sądziłam, że z tą chustą prawie nie będę się rozstawać! Wspaniale grzeje i pasuje do większości moich ubrań (uwielbiam fiolety i róże!). Nabrałam też ochoty na wersję bardziej wieczorową gdyż czasami chciałabym zarzucić coś eleganckiego na ramiona i nie mam co.

Na wersję wieczorową wybrałam motyw liści i czerwoną, błyszczącą nitkę. Wykorzystałam wzór na chustę Gail od Justyny. Niestety nitka (Etamin, Madame Tricote, 100% acrylic, kolor 361 – czerwony) okazała się niewypałem. Owszem świetnie się z niej robi ale… teraz już wiem, że akryl może i pięknie błyszczy ale nie daje się normalnie zblokować i uzyskanie „zębów” na brzegu chusty to marzenie. Chustę blokowałam dwa razy. Za pierwszym razem klasycznie poczekałam aż wyschnie. Gdy wypięłam szpilki okazało się, że chusta wróciła do pierwotnego kształtu. Zacisnęłam zęby, zmoczyłam robótkę i upięłam ponownie. Teraz nie liczyłam już na zachowanie kształtu bez wspomagania i chustę zwyczajnie wyprasowałam dość gorącym szydełkiem. Nabrała kształtu ale nie jest taka jak powinna być :-( Pocieszam się jedynie tym, że wpadkę z akrylem zaliczają tez inni, którzy biorą się za chusty. Podobnie nacięła się na śliczny zielony akryl Wilddzik i miała problem z uzyskaniem ładnego wykończenia bardzo ładnej chusty.

Jak zwykle podczas suszenia robótki towarzyszyła Mika. Kocica ma zwyczaj układać się obok robótki i to jest jeszcze mały problem. Gorzej, że Mika potrafi wyciągać szpilki dość mocno wbite w materac sofy. Układa te szpilki tuz obok i zawsze później liczę, czy aby leży dokładnie tyle szpilek ile było w tym miejscu. Czasem przesłaniam robótkę na noc dużym ręcznikiem aby uzyskać pewność, że moja zdolna kotka nie zrobi sobie krzywdy. Co ciekawe Ksenia zupełnie nie interesuje się tymi mokrymi szmatkami.

Podstawa chusty mierzy 196 cm a jej wysokość to 97 cm i można ją podziwiać ;-) w poniższej galerii.

Stalowy szal męski

Opublikowano 6 stycznia 2012

szal męskiJakiś czas temu dostałam od koleżanki ogromną torbę włóczek. Monika kiedyś robiła na drutach ale teraz z braku czasu zarzuciła to zajęcie. I tak aby włóczki się nie marnowały przekazała je w dobre ręce.
O dziwo mój mąż pomacał jedną z włóczek i … zażyczył sobie szalik. Życzenia męża trzeba spełniać więc zabrałam się do roboty. Nabrałam oczka, zrobiłam kilka pierwszych rzędów i pokazałam zleceniodawcy. Oczekiwałam aprobaty a tu brak zachwytu. Usłyszałam: „myślałem, że będzie taki szeroki i z ładnym wzorem”. Dobra! Sprułam i wręczyłam mężowi książkę z wzorami. Wybrał. Zrobiłam 6 rzędów i okazało się, że wzór lepiej prezentuje się na zdjęciu niż w rzeczywistości. Zacisnęłam zęby, sprułam robótkę i przeczekałam wybieranie kolejnego wzoru. Tym razem to było to! Jeszcze krótka dyskusja na temat szerokości szalika (a właściwie szala). Później przymierzanie i nieodłączne słowa „za krótki”. Tak powstało 250 centymetrów szala (szerokość 52 cm) w motyw liści! Zużyłam ok 260 g stalowo-niebieskiej włóczki. Nie wiem co to jest gdyż nie mam żadnej etykiety ale podejrzewam, że wełna.
Już podczas robienia szala okazało się, że Mika jakoś dziwnie grawituje w kierunku robótki. Kocica potrafiła położyć się na wolnym końcu kiedy ja pracowicie dziergałam. Leżenie na mięciutkim podłożu (i mam na myśli szal a nie moje kolana!) wyraźnie sprawiało jej przyjemność. Chętnie leżała nawet na wilgotnym, zblokowanym szalu. Zdaje się, że mąż będzie musiał chować szal przed kocicą gdyż inaczej szal zyska dodatkową warstewkę z kociego futra.
A oto jak stalowy szal prezentuje się w trakcie suszenia i na użytkowniku :-)